23 paź 2017


Mój salon
23.10.2017






Zmiany musiały nastąpić po raz kolejny...

Chcę Wam powiedzieć, że z zamiarem wyburzenia ściany nosiłam się baaardzo długo.
Ale może opowiem od początku...

Mam bardzo nietypowy układ domu. Powstał z budynku gospodarczego, w którym ciąg komunikacyjny, dosłownie ma układ wagonu...z pomieszczenia do pomieszczenia. Poważnie.

To ewidentnie duży minus. No ale co z plusów?? Żeby optycznie wyciągnąć dom "do przodu" powstała moja wymarzona weranda :))))
Niestety jej zadaszenie znacznie uniemożliwiło dostęp do światła, zarówno w salonie jak i w kuchni.
Pewnie zapytacie dlaczego od początku nie wdrążyłam wszystkich swoich planów przy okazji rozbudowy domu...ano dlatego, że zawsze jest mnóstwo "doradców" a wszystko wychodzi niestety w praniu...

Wracając do ściany...Do jadalni nie była dołączona weranda, więc wpadało do niej dostatecznie dużo światła. Gdy tak wierciłam dziurę w brzuchu mojemu mężowi, udało mi się w końcu go uprosić, żeby dokonał potrzebnych zmian:) To moja złota rączka! :*
Wszystko DOSŁOWNIE wykonał sam :)

Efekt przerósł moje oczekiwania.
Nie powiem, było ciężko...nawet oberwałam cegłą w piszczel pomagając burzyć tę ściankę, haha! 




Sprzątania było mnóstwo! Gruz, pył, wszystkie ubrania musiałam uprać...masakra...
Uff! Ale udało się :)
Nie tylko zyskałam większy dostęp do światła słonecznego, ale i przestrzeń, która optycznie powiększyła mieszkanie.


Teraz, czy za oknem jest pochmurno, czy świeci słońce - salon jest mega przytulny :)
Jedynie z czym mam problem...a właściwie dylemat, to "dziura" po kawałku ściany...Zastanawiam się co z tym fantem zrobić...Chodzi mi po głowie wymiana podłogi, ale to drogi gips, heh...a może Wy podsuniecie mi jakiś pomysł??




Tak było...




A tak jest teraz :)
















Zmieniłam parę dodatków, m.in. dywan na mniejszy z wełny kaszmirowej i lampę z loftowej na szklaną, w stylu Mid - century, moim ulubionym:)  
Chodzą mi również po głowie jakieś fajne półeczki DIY...


Czekam na Wasze opinie :)

8 komentarzy:

  1. Ja bym wycięła pozostałe deski na szerokość przejścia/ściany i położyła deskę w poprzek jak kiedyś robiło się progi. (oczywiście na wysokości podłogi,a nie wyżej) Mam nadzieje,że choć troszkę rozumie Pani o co mi chodzi. Zmiana bardzo na plus, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie progi u rodziców w domu, oczywiście wyższe niż poziom podłogi. W sumie przemknęło mi to przez myśl...myślałam też żeby wkleić brakujące ubytki i dociąć pasek cienkiego gumolitu na całą szerokość i też go przykleić...ale może to wyglądać jak kiczowata partyzantka. Deska zdecydowanie lepiej, dzięki :)

      Usuń
  2. zrobiłabym tak jak Karolina tj. dechę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna metamorfoza! :) A skąd jest kanapa? Widzę że jest rozkładana? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Kanapa jest rozkładana, kupiona w Agata Meble :)))

      Usuń
  4. Wow, rewelacja, pięknie to wszystko współgra. Świetne meble, kolorystyka, czuć rodzinne ciepło, ekstra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję 😊 taki był mój zamiar od początku...wykorzystać rzeczy które mam a które mają potencjał. Swoją drogą idzie zima a kolorystyka doskonale wynagrodzi mi brak lata :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz! To znak, że chętnie czytasz moje wpisy i śledzisz to co robię :)